niedziela, 22 listopada 2015

Jesienny makijaż

Dawno nic nowego się nie pojawiało, ale ciężko znaleźć czas na wszystko, jednak cały czas pamiętam i o YouTube i o blogu, dlatego magazynuję zdjęcia makijaży, aby się nimi z Wami podzielić :) 

Ostatnio na promocjach w drogeriach dorwałam kilka nowych cieni do powiek i postanowiłam je przetestować. Na ostrzał poszły cienie z KOBO o numerach 106, 222 i 205... reszta z wykorzystanych kolorów to zbiórka z moich palet, a że zdjęcia zrobiłam dość dawno, ciężko mi spamiętać czego dokładnie użyłam ;) 

Oto co wyszło spod mojego pędzla - klasyczny, jesienny makijaż na co dzień: 





A już niedługo filmik na YT, więc bądźcie uważni i zaglądnijcie na kanał! :)
Buziaki! :)

poniedziałek, 12 października 2015

Pszczoła w morzu

Dawno nie pisałam, jednak ostatnio mam znów małe problemy z przestrzenią, gdyż dostałam do pokoju współlokatorkę, więc musimy się pokojem podzielić - nie można być egoistą ;) 

Ale mam jeszcze w zanadrzu małe co nieco :)

Jakiś czas temu w wyniku nudy i wielkiej ochoty przetestowania żółtego cienia z KIKO stworzyłam to oto coś: 



1. Na bazę, pod łuk brwiowy naniosłam beżowy, matowy cień (Inglot 351), a na załamanie powieki delikatny, ciepły odcień brązu (z paletki Make Up Revolution Parental Advisory)
2. Następnie w zewnętrzny kącik oka nałożyłam czarny matowy cień (Make up Revolution Parental advisory) i roztarłam, koncentrując się na zewnętrznym kąciku. 
3. Kolejnie nałożyłam i roztarłam w wewnętrznym kąciku białą kredkę (NYX Jumbo eye pencil w kolorze Milk)
4. Na białą bazę zaaplikowałam żółty, matowy cień  (KIKO infinity 258)

 5. Kreska kultowym linerem z Sephory (Sephota colorful eyeliner, pool party)
6. Rzęsy wytuszowałam Lovely Pump it lashes
7. I gotowe :) 

Zainspirował mnie do tego makijażu mój radioaktywny kolczyk, więc, jak widzicie, wszystko może być Waszą muzą! :)  

P.S. A tak się kończy usilne wyciskanie bronzera przez zatkaną dziurkę :( 


Buziaki!

czwartek, 24 września 2015

Niemieckie dobroci

Ah, po każdej ciężkiej pracy przychodzi czas na urlop. Ja wybrałam jeden z moich ulubionych krajów: Niemcy, a co za tym idzie, napadłam na drogerie dm oraz KIKO ;) 
Jeśli jesteście cieawi moich zakupów, to zapraszam dalej :) 

Rzeczą konieczną było zrobienie zapasu gąbeczek do aplikacji podkładu ebelin, czyli marki własnej drogerii dm. Gąbeczkę miałam już od zeszłego roku, jak również mam oryginalnego Beauty Blendera i o wiele częściej sięgam po odpowiednik, niż samego BB. Struktura materiału oraz efekt na buzi o wiele bardziej odpowiada mi w ebelin, dlatego też niewielkim kosztem (2.49 Euro) zakupiłam gąbeczek kilka, aby móc pomalować kilka klientek w jeden dzień. Dodatkowo też, pojawiła się nowość, a mianowicie mini jajeczka do aplikacji korektora, które występują też w oryginalnej wersji, jednak na ich temat zrobię osobnego posta.



Przy okazji wiztyt w dm kupiłam kilka innych akcesoriów, które nawinęły się pod rękę przypadkiem, jak również były dość zaplanowane ;)

Brzytwy do brwi, pędzel do omiatania twarzy, spiralka do wyczesywania brwi oraz gąbeczka do mycia twarzy marki ebelin
Brzytwy do brwi odkryłam stosunkowo niedawno, a okazały się moim zbawieniem! Nie jestem kosmetyczką, ale kiedy przychodzi na makijaż klientka z niewyregulowanymi brwiami, szybko i bezinwazyjnie mogę je jakoś ujarzmić, aby nie burzyły harmonii  makijażu :) 

W dm wzięłam również kilka pielęgnacyjnych drobnostek ze względu na lepszą cenę niż w PL, ale nie były to zakupy konieczne, ani rzeczy niedostępne u nas. 
lakier do włosów got2be, sól morska L'oreal, puder do włosów got2be

Jak zwykle, zajrzałam też do szafy P2, jednak w tym roku nic szczególnie mnie nie zachwyciło, a mojje ulubione cienie w kremie zostały wycofane, więc zdecydowałam się jedynie na ciemną szminkę, żel do brwi (geniusz!!!), tusz do rzęs (porażka) oraz konturówkę do ust i bazę pod cienie. 

Od lewej: full coclor lipstick 070 voice your opinion, eyebrow styling gel 010 light, 5-D star mascara, perfect look lipliner 129 grape
Przy okazji zajrzałam też do Primarka oraz kilku innych, przypadkowych sklepów i dokupiłam kilka pierdołek... Między innymi wstąpiłam do Lush, gdzie spotkałam niesamowicie miłą obsługę, pośmiałyśmy się z paniami, a ja zdecydowałam się na  "breath of fresh air", ale... jak dla mnie: jedno wielkie NIE :( 
Żel do golenia Balea, kępki rzęs Essence, chusteczki do demakijażu Primark, krem pod oczy Aqua Balea, Lush Breath of fresh air
Nie mogło zabraknąć też wizyty w KIKO :-D  Udało mi się trafić na promocję pojedynczych wkładów do palet. Niestety, KIKO ma swój autorski system palet - na klik, więc wkłady zamknięte są w plastikowej ramce, którą wczoraj usuwałam, aby cienie przetransportować do większych palet magnetycznych, jednak nie do końca wszystko się udało, ale o tym kiedy indziej :) Kolory i pigmentacja - różne, ale o tym też będzie post :) 
Seria nazywa się KIKO Infinity
Góra od lewej: 258, 206, 207, 407
Dół od lewej: 202, 221, 225, 243, 137

Wodoodporna maskara Ultra tech

Eyeliner Liquid Intense eyeliner 01
Eyeliner jest niesamowicie ciekawy i zapewne warty uwagi - po zaschnięciu tworzy efekt jakby silikonowej warstwy, która jest gładka i wyczuwalna pod palcem, a jednocześnie całkowicie odporna na ścieranie.
Postanowiłąm też zainwestować w trochę teorii i zamówiłam dwie najlepsze, według większości recenzji, książki na temat makijażu. Pierwsza to Rae Morris Makijaż bez granic, a druga to Bobbi Brown perfekcyjny makijaż. Kiedy już przez nie przebrnę i wyrobię sobie o nich opinie, na pewno podzielę się nią z Wami :) 



Na sam koniec zostawiłam perełkę... prezent od mojej kuzynki i jej rodziny... Dostałam wymarzony Lancome Tresor... pachnie... ohhh... cudownie! Kwiatowo - drewnie, ale rozwija się do słodkiego i piżmowego... no coś niesamowicie trudnego do opisania... Jestem przeszczęśliwa i będę go bardzo oszczędzać! :D

Teraz przyjdą miesiące chude i ubogie w zakupy, ale ja jestem baaaardzo zadowolona! :D 
Ciao! 

czwartek, 10 września 2015

Bakłażany w modzie

Przyszła jesień... niestety. Jestem jedną z tych osób, które podczas temperatury mniejszej niż 25 stopni odczuwają stany depresyjne. Ale przynajmniej mamy makijaż od tego, żeby chociaż dodać koloru jesiennemu krajobrazowi (cóż... przynajmniej innego niż żółty/czerwony/pomarańczowy ;) ).

W tym sezonie największym trendem są odcienie... czerwonego wina, bakłażanów, czerwieni wpadających w fiolet itp. dlatego przygotowałam dla Was moją  propozycję makijażu dziennego, jeśli ktoś, tak jak ja, lubi mocno zaznaczone oko na codzień, lub wieczorowego dla tych mniej odważnych :) 

Kolory na zdjęciach... mogły być dokładniejsze, ale dopiero uczę się współpracować z moją lampą - myślę, że z czasem będzie tylko lepiej ;)
Zdjęcia nie są obrobione - też dopiero się uczę, jednak mam nadzieję, że i tak makijaż Wam się spodoba :) 


Włosy w kadrze to dramat, wiem... Obiecuję, że to się więcej nie powtórzy ;)





Dziura w brwi to wina blizny. W wieku 8 lat wracając pociągiem z kolonii, w nocy spadła mi na głowę walizka... Żaden kosmetyk nie chce się przykleić do tak gładkiej skóry, ale myślę, że na co dzień, ten mały ubytek nie rzuca się strasznie w oczy. 

TWARZ: 


OCZY: 
- pomada do brwi INGLOT nr 16
- żel utrwalający do brwi WIBO
- MAYBELLINE color tattoo creamy mattes, Creme de Nude 93
- INGLOT 351
- paleta MAKE UP REVOLUTION Parental Advisory Explicit Content - zaznaczone cienie + czarny
- BH cosmetics: BHCM03 (ciemniejszy) oraz BHWM15 (jaśniejszy)

Jak Wam się podoba? 
Buziaki! :) 

piątek, 4 września 2015

Szybkie zakupy

Czas wyprzedaży z prawdziwego zdarzenia już dobiegł końca, ale rekreacyjnie pojechałam dzisiaj z rodzicami na zakupy i dorwałam kilka rzeczy. 
Pierwszy i najważniejszym zakupem są oryginalne buty Emu, które dorwałam za 169zł!!! 
Emu to moja miłość obuwnicza! Pierwsze oryginalne Emu kupiłam kilka lat temu i był to model Stinger... służyły mi 2 sezony i trochę czasu w Anglii, jednak tam pozostały, gdyż były już w baaardzo opłakanym stanie, biorąc pod uwagę, że stopiłam im podeszwę susząc je w ognisku podczas klasowego kuligu  :D 
Te 2 sezony wystarczyły jednak, abym pokochała je miłością absolutną, niestety, albo i stety, uwielbiam wyprzedaże, promocje itp. i tylko wtedy kupuję drogie kosmetyki czy ubrania. Pierwsze ORYGINALNE Emu wylicytowałam za 150zł... Po ich "odejściu" dorwałam Buty o bardzo podobnych właściwościach z firmy Reef, jednak przy moich nienajzgrabniejszych łydkach nie wyglądały zbyt korzystnie i nie dopinały się na ostatnie guziczki... I dzisiaj od niechcenia przechodziłam przez dział z butami w TK Maxx i... I upolowałam moje cudowności za 169zł :D Seria, to Emu Wool, są to bardzo podstawowe buty Emu, jednak o wiele lepszej jakości niż Ukala by Emu, która ma piankowe podeszwy i jest robiona z tworzywa sztucznego.  
Ale to nei blog o butach, jeśli ktoś będzie chciał posta o butach Emu (dzisiejszy post sponsoruje zwrot: buty Emu) to dajcie znać, rozpiszę się bardziej ;)


 Na kolor zbytnio nie miałam wpływu -  była jedyna para w moim rozmiarze, ale myślę, że wyszło w miarę ok jeśli chodzi o zabrudzenia itp. 


Kolejne zakupy były bardziej planowane, jednak i tak nie do końca ;) Wstąpiłam do Inglota po kilka drobiazgów, a przede wszystkim po duraline, który po kilku latach w końcu dobił u mnie końca, a ja nie mogę narysować kreski na powiece nie używając do eyelinera właśnie duraline - moja opadająca powieka porządnie daje mi się we znaki.  
Dodatkowo skusiłam się na pomadę do brwi w kolorze 16 oraz cień beżowy o numerze 351 do rozjaśniania łuku brwiowego, a także poprosiłam sprzedawczynię o odlanie m próbki podkładu HD w kolorze 71, więc będę testować, bo 80zł za podkład, to jednak jest pewien wydatek. 


Jutro zrobię wielki test pomady, bo w sklepie wydawał mi się ok, ale obawiam się, że może być lekko zbyt ciemny :/

Buziaki! xxx

czwartek, 3 września 2015

Organizacja kosmetyków

Witam w te niezbyt piękne pierwsze dni września ;) 

Ostatnio na jednej z grup wizażowych pojawiło się pytanie o organizację kosmetyków... Jasne, że każdy chciałby się trochę pochwalić swoimi zbiorami, bo niejednokrotnie pracujemy na to wiele lat i zbudowanie sporej kolekcji jest niejako wyczynem, zwłaszcza, jeśli ktoś na tych kosmetykach pracuje :) 

Ilekroś oglądam filmiki na YouTube o organizacji kosmetyków, nie mogę przestać załamywać rąk kiedy po raz miliardowy widzę białe biurko z IKEA... Naprawdę? Nie ma innych mebli na świecie? ;) 
Jako, że w ciągu roku akademickiego mieszkam w Katowicach, a w wakacje w domu rodzinnym, co jakiś czas moje kosmetyki zmieniają miejsce  pobytu, jednak bardzo tego nie lubię, bo co jak co, ale w kosmetykach lubię mieć ład i porządek. Dlatego postanowiłam przeorganizować moją starą "toaletkę" i przenieść wszystkie kosmetyki do biurka, którego więcej nie muszę używać do nauki (uff ;) ). Większość mebli mam przykręcone do ścian - taka profilaktyka - dlatego ciężko byłoby mi coś wymienić... poza tym, wszystkie meble w moim domu robił mój tata, więc są to najporządniejsze meble jakie istnieją, dodatkowo projektowane były z myślą o tym, aby pomieścić jak najwięcej. I tak oto moje solidne biurko postanowiłam przerobić na moje kolorowe królestwo ;) 

Najpierw załączę kilka zdjęć mojej starej toaletki, żebyście widziały jak wielka różnica nastapiła - wcześniej malowałam się tylko na stojąco przy dużym lustrze w najciemniejszym miejscu w pokoju - niestety. Teraz moje stanowisko pracy znajduje się bliżej okna, jednak i tak oświetlenie dopiero do mnie jedzie ;) 

Ogólny pogląd na moje stare miejsce do przechowywania kosmetyków

Poszczególne elementy toaletki

Zawartość szufladek w telegraficznym skrócie
Oprócz tego, że kosmetyki nie mieściły się już w szufladkach oraz, że w tym miejscu było zdecydowanie zbyt ciemno, to podczas malowania klientek wyglądało to bardzo nieprofesjonalnie kiedy co chwilę biegałam do toaletki po coś, lub wyciągałam kolorowe szufladki na biurko... Teraz wszystko jest pod ręką, więc i wrażenia estetyczne są przyjemniejsze :) 

 Tak ogólnie prezentuje się teraz moje poczciwe biurko, które zostało na tyle dobrze przemyślane przez mojego tatę, że zamiast półki z drzwiczkami, posiada cztery szufladki o identycznych wymiarach. 

Białe metalowe półeczki, które stoją na biurku to zwykłe stojaki na talerze z IKEA. Mam je już dobych 6lat i nic się z nimi nie dzieje. Są bardzo stabilne i idealnie służą jako element zwiększający powierzchnię użytkową biurka :)  Na półeczkach stoją moje podkłady, bazy, płyn micelarny, płyn do dezynfekcji pędzli, puszka z gumką do zmiany koloru na pędzlu (kiedyś zrobię o tym post), gąbki, tusze, pudry i inne najpotrzebniejsze rzeczy, 
Tak prezentują się szufladki, w których przechowują kosmetyki.

Pierwsza szuflada zawiera same cienie do powiek, posegregowane na neutralne, kolorowe, kremowe oraz palety.

Druga szuflada to królestwo konturowania, a więc bronzery, rozświetlacze, róże do policzków w kamieniu, kremie i sypkie, jak również korektory, eyelinery oraz kredki do oczu i ust.

Trzecia szufladka to kosmetyki do ust, sztuczne rzęsy i akcesoria, a także pas na pędzle ZOEVA i tuba do przechowywania brudnych pędzli.

Ostatnia, ale nie najmniej ważna szuflada, to moje akcesoria do bodypaintingu. Wszystkie farbki i akcesoria pomieściłam w organizerze z IKEA, obok leżą kosmetyczki i skarbonka na napiwki podczas festynów czy innych imprez, na których maluję dzieciakom buźki, a także zapakowane w papier z mintishop osłonki na pędzle. 
Jak widzicie, wszystko udało mi się świetnie pomieścić. Nie posiadam zbędnych świecidełek i ozdób poprzewieszanych nad biurkiem, bo moje stanowisko pracy ma być przede wszystkim praktyczne i czyste, a nie obwieszone bibelotami :) 

mam nadzieję, że post się Wam podobał i niektórzy, którzy od kilku lat prosili mnie o video z organizacją kosmetyków, będą usatysfakcjonowani.

Do zobaczenia! :)

środa, 12 sierpnia 2015

Marzenia się spełniają!

Kochani, ja wiem, że wstawiam posty strasznie nieregularnie - większość ostatnich wpisów była wstawiana przez koleżankę z grupy ze studiów i prowadziłyśmy bloga wspólnie, w ramach projektu na zaliczenie z nowych mediów.

Teraz będę się starała wszystko spersonalizować, powoli ogarnąć i wstawiać posty częściej. Miałam wracać na YouTube, jednak nie wiem czy finalnie do tego dojdzie, bo wymaga to organizacji i czasu oraz warunków, a jednak mieszkanie w akademiku w pokoju dwuosobowym trochę wszystko utrudnia... nie wykluczam też, że może jednak jeszcze uśmiechnę się do Was z jakiegoś filmiku. Zastanawia mnie jedynie jaka powinna być wtedy forma vloga... gadanie o tym co się kupiło, itp. bez jakichś merytorycznych wskazówek jest dość oklepane i... mało przydatne, a tak było na moim kanale do tej pory... Dawajcie swoje sugestie - co chcielibyście ewentualnie zobaczyć w filmikach - jest to dla mnie bardzo ważne :)

Zmienił się też adres bloga, gdyż na potrzeby projektu na uczelni zmieniłyśmy z Luizą nazwę na neutralną, a gdy chciałam teraz wrócić do swojej starej nazwy "zanciol13", niestety,, ale okazało się, że ktoś już tą domenę podkradł... Dziwne... kto chciałby się pode mnie podszywać... ja dobrowolnie oddam swoje zbędne kilogramy, nie trzeba się skradać za moimi plecami :D

Ok, ale do rzeczy.

Otóż ambitnie założyłam sobie, że w końcu uzbieram na moje wymarzone pędzle marki Zoeva... I udało mi się dotrzymać słowa danego samej sobie. Uzbierałam 700zł i zamówiłam zestaw pędzli z pasem! :D Cieszyłam się jak dziecko...


Oprócz pasa z pędzlami dołożyłam do koszyka cień foliowy z Makeup Revolution oraz nazę pod cienie z I heart Kae up i 3 pigmenty z Makeup Revolution.

Z wszystkiego jestem niesamowicie zadowolona, jednak do recenzji poszczególnych produktów zaproszę Was innym razem.  Dziś nacieszcie oko razem ze mną moimi zdobyczami i satysfakcją z samozaparcia :D



Zdradzę Wam tylko, że moje pierwsze wrażenie po otwarciu pędzli nie było takie, jak większości blogerek, ale to wszystko w swoim czasie ;)

Buziaki dla Wszystkich! Do zobaczenia!