środa, 31 sierpnia 2011

Jednodniowe wczasy? Czemu nie! ;)

Hej! :)
Dzisiaj postanowiłam się z Wami podzielić wrażeniami z moich jednodniowych wczasów, które były rekompensatą za to, że nie udało nam się z rodzicami wyjechać nad morze z przyczyn wyższych.
Mieszkam na samym południu PL, w mieście, które graniczy z Czechami, więc na Słowację mam rzut beretem :) Jako cel naszej "podróży" wybraliśmy TATRALANDIĘ w liptovskym mikulasu - największy aquapark w centralnej Europie :)


 Powiem Wam tyle: Już wiem, dlaczego na terenie aquaparku znajduje się cała baza noclegowa - jeden dzień to zdecydowanie za mało żeby "obskoczyć" wszystkie atrakcje! ;) 
Polecam ten "ośrodek" gorąco wszystkim zwolennikom  wodnych przygód ;) 
Zabrakło by mi miejsca w notce żeby wszystko Wam opisać dokładnie,ale zdążyłam porobić kilka zdjęć telefonem zaraz po wejściu na teren Tatralandii, więc może to rzuci Wam jakiś lepszy obraz tego miejsca :) 

Tak, to ja i moja siostra ;) 

(prawie) Najbardziej stroma zjeżdżalnia ;)


A tam po lewej stronie w oddali widać ciąg dalszy atrakcji, tzn specjalne "miasteczka" : western, mexico i wiele innych :) 

W tym basenie woda była wyjątkowo zimna: 28 stopni ;) 

Oczywiście każdy ma do dyspozycji leżaczki i parasole :) płatne? nie ;) kto pierwszyten lepszy! :) (i spójrzcie na te widoki... wszędzie góry! :) )

haha - pozdrowienia!:D

Po zakończonych kąpielkach i ślizgawkowych szaleństwach przyszedł czas na opuszczenie kompleksu... Rodzice poszli do kolejki ku wyjściu, a ja z siostrą... 





oraz kilka zdjęć z moją rodzinką: 
I co? Niby nie jesteśmy podobne? ;)

Z Padrino ;)

Z Muminkiem ;)

Haha, a więc uchyliłam Wam rąbka mojej prywaty ;) Co do samej Tatralandii - wszystko rewelacja! Oprócz cen ;/
buziaki ;*

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

ogarnij się!!

Jakiś czas temu postanowiłam, że muszę moim kosmetykom podarować odrobinę więcej miejsca,ale nie bardzo wiedziałam jak... Miejsca na nowe meble już niestety nie mam, ani zbytnio środków na koncie na ich zakup. Marudziłam więc rodzicom, że  w ramach nieudanego urlopu możemy wyskoczyć do Ikei (najbliższą mam  w Katowicach - 75km od domu).
Tak też się stało.
Przeszukując wszystkie możliwe działy na piętrze z inspiracjami oraz w magazynie nie znalazłam NIC co by spełniało moje oczekiwania (zajmouje mało powierzchni i nie czyści mojego portwela).
Rozczarowana chodziłam po sklepie jak kupa nieszczęścia, aż tu nagle, przez głupotę - zobaczyłam na ekspozycji "ekspozytor" do naczyń! Tak, do naczyń! długo się nie zastanawiając chwyciłam małe paczuszki, w których znajdowały się metalowe stojaczki w kolorze białym (niesety - innego nie było) i pogalopowałam dalej. Oczywiście sprawdziłam wymiary, bo moja dotychczasowa półeczka jestszeroka na 40cm, więc nadstawka musiała na nią pasować i na szczęście się udało :)
 
Zdjęcie wczorajsze- zaraz po zakupach (jeszcze poskładane półeczki) 
Nie spoczęłam na laurach i szukałam dalej czegoś, co w prosty sposób mogło by mi pomóc w przechowywaniu moich kosmetyków i... znów znalazłam ^^ wąskie, drewniane półeczki mocowane bezpośrednio do ściany - mają formę koszyka, więc nie wyglądają na masywne "klocki", a bardzo delikatnie i przynajmniej widać, co się w nich znajduje :)) Sprawdziłam, że na "barierce" tych półeczek można zamątować takie kubeczki ( które nota bene mam już nad biurkiem i trzymam w nich przybory do pisania i rysowania) i zadecydowałam, że moje pędzelki chyba jednak zmienią miejsce zamieszkania ;)

Poskręcane już białe nadstawki na toaletkę oraz skręcona (jedna z dwóch) półeczka - koszyk i dwa pojemniczki do zawieszenia na półeczce 

A tak prezentują się pojemniczki na pędzelki już "zamątowane" na półeczce    
Szukałam też czegoś na moje naszyjniki,które są porozwieszane  po wszystkich uchwytach szafek w moim pokoju i udało mi się dorwać wieszak na drzwi, który zostanie odrobinę przerobiony i przykręcony do szafy przez mojego tatę ;)


Jako, że zaczęłam przygodę z malowaniem ludzi, a nie tylko siebie, potrzebowałam kuferka, który pomieścił by kosmetyki potrzebne mi na sesje zdjęciowe, więc udałam się (za poleceniem Ivetki) do OBI (będąc przy okazji w Katowicach, bo najbliższy mam w Czechach w Ostravie-jednak korona teraz baaaardzo wysoko stoi i zakupy tam są nieopłacalne).

Jednak nie mogłam wyjść z pustymi rękami z działu "wyprzedaże" w IKEI i dorwałam OGROMNY lampion, który już znalazł swoje miejsce na moim balkonie :)



Ceny poszczególnych rzeczy:
Kuferek: 92,50zł (o zgrozo! ;/ )
drewniane półeczki: 9,90zł/szt
metalowe nadstawki: 
-mniejsza: 9,90zł
-większa: 12,90zł 
kubeczki/pojemniczki: 1,90zł
Lampion: 17,90zł
świeca: 7,90zł 

Jak Wam podobają się moje rozwiązania? ;)

pozdrawiam! :) 

piątek, 19 sierpnia 2011

wizażowe wymianki ;)

Hello! ;)

Ostatnio dosyć intensywnie działam na wizażowym targowisku, bo pozbywam się niepotrzebnych kosmetyków ;) Postanowiłam więc Wam pokazać co nowego zagościło w mojej "toaletce" ;)

Wybaczcie za kolory,ale no - niestety było już późno ;) 



Od lewej (mniej więcej ;P )
- BeYu Mineral Blusher Powder 05
 - Golden Rose Terracotta (stardust) 102
- No7 Lip Glace, ultra shiny lip gloss, Lollipop
-Prestige Skin Loving Minerals mineral bronzing powder , sun baked
- Stila illuminating finishing powder, bronze
-Lirene matujący kremowy mus 20+ 
 - The Body Shop blush fleur de soleil, 02 hot brights blush
- sample EDM matte foundation , sunkissed fair 


Jestem w trakcie testowania,ale już Wam mogę powiedzieć, że bronzer ze Stili jest boski! :D rozświetlacz z Prestige daje przepiękny efekt tafli, Golden Rose jest przepiękny, błyszczyk z Boots'a się strasznie klei, a bronzer z TBS jest tylko fajny ;) 

Obiecuję Wam, że już niedługo jakość zdjęć się zmieni, ale póki co, musicie mi wybaczyć ;) 

buziaki! :* 

środa, 17 sierpnia 2011

Biedronkowe nowości ^^

Tyle wszyscy trąbili o tych masełkach z Biedronki, że postanowiłam sama sprawdzić czy rzeczywiście są takie "WoW".
Oczywiście napaliłam się na zapachy mango oraz cytryna... Weszłam do biedronki i moim oczom ukazały się pełne 3 kartony peelingów i masełek z owej "limitki" - uff...
Porwałam Mango ^^ ale co to? O nieee... to peeling! ;( (Nie kupuję peelingu chwilowo, gdyż mam jeden z Oriflame SPA - jest cudowny ! <3 ) Zagłębiłam się więc w kartonikach i jedyne dwa warianty zapachowe masełka, które były to "Ujędrniające masło do ciała z ekstraktem z guarany" oraz "Odżywcze masło do ciała z ekstraktem z passiflory" - porwałam oba ^^


Mają świetną konsystencję ! Może nie do końca nazwała bym to konsystencją masła, gdyż masełka z regóły są "twarde", natomiast te są bardzo gęste... Coś na pograniczu baaaaaardzo gęstego balsamu, a rzadkiego masełka ;) 



Podziwiajcie widok z mojego balkonu, podziwiajcie ^^    

 Kolejna, jakże ważna dla mnie sprawa, to zapach... i tutaj lekki "zonk"... 
Patrząc na opakowania nie wiedziałąm czego się spodziewać po zapachach "brazylia" (ujędrniające) i Afryka (odżywcze), jednak zaryzykowałam i... Powiem Wam, że "szału ni ma"... Jakoś... hmmm....
zapach tego odżywczego masełka jest trochę przytłaczający, przebija w nim nuta chemicznego kokosa (ja myślę, że wiecie o co chodzi ;) ), natomiast po odkręceniu "słoiczka" z masełkiem ujędrniających wyczuwa się zapach brzoskwinki, co strasznie mnie ucieszyło, bo lubię takie słodkawe zapachy... jednak po nałożeniu na skórę zmienia się on w zapach kostki do WC - autentycznie - ten zapach idealnie nadaje się do ubikacji jako odświeżacz powietrza. I powiem Wam szczerze, że trochę krępowałam się chodzić wśród ludzi wysmarowana tym masełkiem - czułam się jakbym dopiero co używała odświeżacza powietrza w łazience... Natomiast nie jest to zapach brzydki, tylko po prostu tak mi się kojarzy ;) 

Co do nawilżenia - OMG, jest boskie! :D Nawilża bezbłędnie, idealnie, cudownie, ahhh... :) 
Cena - 7,90zł - powiem tylko tyle: buhahahaha! :D 
Opakowanie - dość mocny palstik, świetny dostęp do produktu, szczelny - nic dodać, nic ująć :) 

Podsumowując: Kto ma dostęp do tych masełek niech korzysta, ponieważ myślę, że szybko się taka okazja nie trafi ;) 
  

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Powrót ;)

Hej! ;)

Wiem, zaczęłam i nie skończyłam,ale obiecuję Wam, że postaram się bywać częściej na blogu ;)

Nie przedłużając, przejdźmy do rzeczy ;)
Byłam dzisiaj znów na zakupach z wielką nadzieją, że "wielka wyprzedaż" w tk maxx'ie ruszyła z impetam (jak to zapowiadał mail). Rozczarowałam się ogromnie, bo na półce z przecenionymi kosmetykami leżało kilka rozwalonych rzeczy, połamane parasole i 2 torebki. Wkurzyłam się i wyszłam ;)

Zauważyłam, że powstało nowe stoisko (wyspa) w pasażu, więc podeszłam... Okazało się, że to stoisko Golden Rose :D Ucieszyłam się ogromnie i od razu rzuciłam się na te korektory, które polecała ostatnio Oleska, ale jednak stwierdziłam, że nie jest mi takowy potrzebny, ponieważ ostatnio sporo mi przybyło kosmetyków tego typu.
Skusiłam się za to na lakier w kolorze 269 - istny, cudowny koral :D Jest przepiękny! Starałam się oddać jak najbardziej rzeczywisty kolor na zdjęciu,ale niestety - taka pogoda okropna, że wyszedł jedynie kolor w przybliżeniu... :(
A oto i on:


Jak ostatnio wspominałam w filmiku, kupiłam sobie pędzel z Inglota 30T do eyeliner'a. NIestety - bardzo niewygodnie maluje mi się nim kreski i postanowiłam poszukać czegoś innego (i tańszego).
Już przed zakupem tego Inglotowskiego myślałąm żeby zajśc do sklepu dla artystów i kupić tuzin tanich pędzli artystycznych i każdy z nich potestować,ale jako, że byłam w Bielsku, a nie w moim miasteczku, wstąpiłam do Empika i znalazłam stoisko z rzeczami do hand made'ów ;) Były i pędzle ^^ Wszelakiej maści, rozmiaru itd. Postanowiłam skusić się na jeden:

 (WYbaczcie, że brudny,ale musiałam już go przetestować :D )
pędzel zowie się: 2/0 Euroclass 600 Golden Synth
i...
zakochałam się... Kosztował jedyne 4,90zł,ale jest cudowny! :) Włosie mięciusieńkie i "nierozcapierzone", idealnie cienki z dłuuuuugą rączką... Po prostu cudo! :) To jest to czego oczekuję od pędzelka do tak precyzyjnego zadania jakim jest malowanie kreski żelowym eyelinerem. Polecam i Wam poszukanie jakiegoś taniego pędzelka do farb olejnych - może się okazać fantastyczną "inwestycją" :D
(Rozważam również zakup szerokiego, płaskiego pędzla syntetycznego i przetestować go jako pędzel do podkładu. W końcu te pędzle różnią się od tych kosmetycznych tylko tym, że są tańsze i troszeczkę inaczej wyglądają jeśli chodzi o skuwki i trzonki ;) )

Skoro jest coś dla ciała, to musi i byc coś dla ducha ^^
2 płyty z piosenkami Elvisa :D (W magicznej cenie: 1,99zł / szt.^^ )

A teraz wybaczcie, idę odpłynąć w krainę miodem i mlekiem płynącą (cholerka, gdzie jest mój adapter?! xD )

ściskam, Żet